Massimo Botti: Wierzyłem, że nasz zespół stać na wyjątkowy sezon
BOGDANKA LUK Lublin pisze w tym sezonie niesamowitą historię. Oprócz zdobycia pucharu Challenge Cup lubelski zespół awansował do ścisłego finału PlusLigi i na pewno zakończy rozgrywki z medalem. O rewelacyjnym sezonie i nastawieniu przed finałami z Aluronem CMC Wartą Zawiercie mówi trener Massimo Botti.
PLUSLIGA: BOGDANKA LUK Lublin nie przestaje pozytywnie zaskakiwać i imponować osiąganymi wynikami. Przed startem rozgrywek chyba nawet nie marzył pan o takim scenariuszu?
Massimo Botti (włoski szkoleniowiec BOGDANKI LUK Lublin): Prawdę mówiąc, od początku wierzyłem w ten zespół i w rzeczywistości po jego skompletowaniu mocno liczyłem na to, że stać nas na wyjątkowy sezon. Wiedziałem oczywiście, że nie będzie łatwo o sukces, bo PlusLiga jest bardzo mocna i wymagająca. Jak przypominam sobie przedsezonowe sondy, to większość osób stawiała nas gdzieś około piątego czy nawet szóstego miejsca na koniec rozgrywek i właściwie nikt w nas nie wierzył. Pewnie wynikało to z tego, jak wiele mocnych i renomowanych zespołów jest w PlusLidze. Wyjątkowe jest jednak to, co udało nam się już osiągnąć do tego momentu i w jakim miejscu jesteśmy teraz.
PLUSLIGA.PL: Co takiego zmieniło się w grze albo nastawieniu pana drużyny po przegranym półfinale z JSW Jastrzębskim Węglem na turnieju finałowym o TAURON Puchar Polski? Wydawało się, że jastrzębianie mają sposób na BOGDANKĘ LUK, ale pan jeszcze przed rywalizacją w Krakowie podkreślał, że zespół jest gotowy zrobić kolejny krok i pokonać także mistrzów Polski.
Mecz pucharowy z Jastrzębiem był szczególny, ale nie byliśmy w nim w naszej optymalnej dyspozycji, bo Aleks Grozdanow nie był jeszcze gotowy do gry na najwyższym poziomie, a do tego w tygodniu poprzedzającym półfinał w TAURON Arenie mieliśmy trochę problemów zdrowotnych w zespole. Mimo tego staraliśmy się jak najmocniej walczyć. Nie graliśmy wtedy świetnego spotkania, ale pomimo tego trzymaliśmy się blisko rywali. Tamten mecz, mimo porażki 0:3, udowodnił nam, że jesteśmy w stanie grać z Jastrzębiem jak równy z równym, dlatego wierzyliśmy w to, że w półfinale play-off wcale nie jesteśmy na straconej pozycji.
PLUSLIGA.PL: W decydującym o losach półfinałowej rywalizacji trzecim meczu w Jastrzębiu-Zdroju pana zespół pokazał dużą siłę mentalną, która jest pewnie efektem pracy wykonanej przez cały sezon?
W trakcie rozgrywek wielokrotnie udowadnialiśmy, że jesteśmy zespołem, który potrafi odrabiać straty do rywali i nie zraża się tym, że przeciwnik jest na prowadzeniu. Nasz system gry i nasza tożsamość pozwalają nam na spektakularne powroty do gry, bo wiemy, że takimi elementami jak zagrywka, czy blok-obrona, jesteśmy w stanie zdobywać punkty seriami i odrabiać straty do przeciwników. To co mnie szczególnie cieszy po tych półfinałach, to fakt, że byliśmy w stanie zmniejszyć dystans do tak mocnego zespołu, jakim jest JSW Jastrzębski Węgiel, z którym wcześniej regularnie przegrywaliśmy. Uważam, że dużą różnicę w tej serii zrobił pierwszy mecz w Jastrzębiu-Zdroju, który wygraliśmy. W trakcie tamtego meczu byliśmy w stanie odrabiać straty do rywali, którzy mieli już w pewnych momentach kilkupunktową przewagę, ale to nas nie zrażało. W drugim spotkaniu, które przegraliśmy, nie zagraliśmy tak dobrze jak w pierwszym, ale ważne było to, że porażka wcale nie złamała naszej pewności siebie.
PLUSLIGA.PL: Wiadomo, że liderem BOGDANKI LUK jest Wilfredo Leon i jego wpływ na zespół jest nieoceniony, ale warto wspomnieć chociażby o Kewinie Sasaku, który był MVP trzeciego półfinału, a w trakcie tego sezonu zrobił ogromny postęp?
Uważam, że Kewin ma olbrzymi potencjał. Jak zobaczyłem jego grę w zeszłym sezonie w Treflu Gdańsk, to od razu przekazałem prezesom lubelskiego klubu, że warto go pozyskać, podobnie zresztą jak Mikołaja Sawickiego. Widziałem w Kewinie duży potencjał i wiem, że stać jest go na bardzo wiele, bo jego możliwości są nieograniczone. W tym sezonie dużo pracowaliśmy, żeby Kewin jak najbardziej ustabilizował swoją dyspozycję, tak aby nie miał za dużo wahań formy i był regularny. Czasami ma takie chwile, że traci pewność siebie, zwłaszcza jak coś mu nie idzie i ma trudniejszy moment, ale moim zdaniem, to jeszcze kwestia, żeby nabrał większego doświadczenia. Do tej pory w tym sezonie zagrał już dużo ważnych meczów o wysoką stawkę, jak ćwierćfinał TAURON Pucharu Polski, finały Challenge Cup, czy ćwierćfinały i półfinały PlusLigi. Z każdym z tych meczów nabierał coraz większego doświadczenia i w przyszłości może grać na jeszcze wyższym poziomie. Ostatnio w Jastrzębiu-Zdroju zagrał chyba swoje najlepsze spotkanie w tym sezonie, a wcale nie było tak, że od początku do końca grał znakomicie, bo miał też słabsze momenty, ale potrafił je przezwyciężyć i wznieść się na bardzo wysoki poziom gry. W końcówce meczu grał już niesamowicie i był prawdziwym wojownikiem.
PLUSLIGA.PL: Czy dla BOGDANKI LUK w tym sezonie nie ma już żadnej bariery i niemożliwe nie istnieje? Z takim nastawieniem przystąpicie do finałów?
Cóż, jesteśmy w finale i na tym nie poprzestajemy. Patrząc na przedsezonowe sondy, o których już wspominałem, dla większości ekspertów Aluron CMC Warta Zawiercie była zespołem typowanym do gry w finale, a dla wielu do mistrzostwa Polski. Myślę, że dla zdecydowanej większości obserwatorów, jeśli nie dla wszystkich, to Zawiercie będzie teraz faworytem finałów. To Zawiercie i pewnie JSW Jastrzębski Węgiel byli największymi faworytami do gry w finale, a na drużynę z Lublina nikt nie stawiał i nie przypuszczał, że może zajść tak daleko. Czy to oznacza, że stoimy w tych finałach na straconej pozycji i nie mamy nic do stracenia? Absolutnie nie. Myślę, że jesteśmy takim zespołem, który z każdym kolejnym zwycięstwem i awansem do dalszej fazy rozgrywek odczuwa coraz większość pewność siebie i jest coraz mocniejszy mentalnie. Na pewno jesteśmy gotowi do walki.
PLUSLIGA.PL: Co ciekawe, pierwszy mecz sezonu BOGDANKA LUK Lublin zaczęła właśnie od wyjazdowego meczu w Zawierciu, który zresztą wygrała i teraz z Aluronem CMC Wartą będzie rozgrywała spotkania finałowe. Któryś z tych klubów sięgnie po pierwsze w historii mistrzostwo Polski, więc to też dodatkowy smaczek finałów?
To prawda. Bardzo dobrze pamiętam nasz pierwszy mecz sezonu w Zawierciu i to co powiedziałem wtedy chłopakom w szatni przed tym spotkaniem. Dużo szczegółów z tamtego meczu mam wciąż w głowie, bo to był wyjątkowy pojedynek, na inaugurację rozgrywek, więc świetnie go pamiętam. Oczywiście jeśli chodzi o sam przebieg tamtego spotkania, to nie będzie to teraz miało żadnego znaczenia. Oba zespoły wystąpiły wtedy bez swoich kluczowych zawodników, bo Zawiercie bez Aarona Russell’a i Mateusza Bieńka, a my bez Wilfredo Leona. Teraz mamy zresztą zupełnie inny etap sezonu i inną stawkę tej rywalizacji. Zdajemy sobie sprawę, jak mocną drużyną dysponuje Zawiercie od strony technicznej i fizycznej. Pod względem gry w obronie, w bloku, a także w zagrywce, to jest zespół, który ma lepsze statystyki od nas. W zagrywce Zawiercie jest chyba jedyną drużyną w PlusLidze, która miała w tym elemencie jeszcze lepsze wskaźniki niż my, a wiadomo, że serwis to jest nasz podstawowy atut. Rywalizować z tak mocnym zespołem jak Zawiercie, to będzie dla nas coś wyjątkowego.
PLUSLIGA.PL: Finały rozgrywane są już do trzech zwycięstw i w bardzo krótkim odstępie czasu. Jak ważnym czynnikiem będzie zdrowie zawodników obu drużyn, zwłaszcza, że w ostatnich meczach półfinałowych urazy nie oszczędzały liderów Aluronu CMC Warty Zawiercie?
To jest już taki etap sezonu, że w każdym zespole są jakieś urazy, czy zmęczenie trudami sezonu, więc szkoda nawet o tym mówić. Moim zdaniem obie drużyny zagrają na maksimum swoich aktualnych możliwości i nie ma co się zasłaniać problemami fizycznymi, bo każdy je ma. My oczywiście też. Spodziewam się po drużynie z Zawiercia, że będzie na sto procent przygotowana do walki pod każdym względem, czyli fizycznym, technicznym, taktycznym i mentalnym. To jest zresztą znakomity zespół zbudowany z wielu świetnych graczy. Wiemy, jakie atuty mają rywale i moim zdaniem kwestia zmęczenia nie będzie tu miała żadnego znaczenia. Każdy będzie gotowy do walki i na tym się skupi, a nie na mówieniu o problemach.
PLUSLIGA.PL: Czy BOGDANKA LUK Lublin jest w PluLidze taką rewelacją rozgrywek, jak we Włoszech Cucine Lube Civitanova, które wyeliminowało w półfinale faworyzowaną Perugię?
Coś w tym rzeczywiście jest i bardzo się z tego cieszę, bo to sprawia, że nasza wygrana z Lube w finale Challenge Cup ma teraz jeszcze większą wartość. Cieszy mnie też tak dobra postawa Cucine Lube we Włoszech, bo widać, że postawili tam na odmłodzenie drużyny, która w trakcie sezonu bardzo dużo poprawiła w swojej grze i zrobiła duży postęp. Cóż, okazuje się, że zarówno w PlusLidze, jak i lidze włoskiej, to jest sezon niespodzianek jeśli chodzi o wcześniejsze prognozy, ale rzeczywistość pokazała, że do finału awansowały zespoły, które na końcu lepiej grały. Rozumiem jednak, że w przedsezonowych sondach eksperci oraz dziennikarze w Polsce nie do końca wiedzieli, czego się po nas spodziewać, bo nie znali możliwości wszystkich naszych zawodników. Ja jednak wiedziałem, że mają duży potencjał i stać ich na wiele, dlatego właśnie na nich postawiłem i chciałem, żeby grali w Lublinie. Uważam, że to dokonaliśmy świetnych wyborów i to zrobiło różnicę.
Powrót do listy