Siatkarskieligi app
 

Aktualności

Jakub Popiwczak: Chcemy w końcu podnieść puchar do góry

JSW Jastrzębski Węgiel w półfinale TAURON Pucharu Polski pokonał BOGDANKĘ LUK Lublin 3:0 i w finale podobnie jak przed rokiem zmierzy się z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Dla mistrzów Polski będzie to już piąta z rzędu próba wywalczenia tego trofeum. 

O rywalizacji w TAURON Pucharze Polski, aktualnej dyspozycji jastrzębian i atmosferze panującej w TAURON Arenie wypowiedział się libero JSW Jastrzębskiego Węgla, Jakub Popiwczak.

Czy półfinał z BOGDANKĄ LUK Lublin był nadspodziewanie łatwy dla jastrzębian?

- Patrząc na wynik widać, że każdy z setów był zacięty. Nawet jak mieliśmy prowadzenie w pierwszych dwóch setach, to w końcówce Lublin nas doganiał i stawiał wszystko na jedną szalę. Z kolei w trzeciej partii to my musieliśmy gonić wynik i odrobić straty. Pod tym względem wszystkie trzy sety były bliźniaczo podobne. Najtrudniejszy był pierwszy set, bo w takich meczach, które jak się przegra to się odpada, to jest trochę więcej emocji i takiego spięcia – mówi Jakub Popiwczak, libero JSW Jastrzębskiego Węgla.

Czy JSW Jastrzębski Węgiel jako aktualny mistrz Polski i zwycięzca fazy zasadniczej PlusLigi będzie faworytem finału?

- Już parę razy w swoim życiu grałem finał TAURON Pucharu Polski i pewnie parę razy byłem faworytem finału, ale jeszcze nigdy nie udało mi się go wygrać i podnieść tego pucharu do góry. Mam nadzieję, że w niedzielę będzie ten pierwszy raz, żeby to zrobić – dodaje Popiwczak.

W czterech poprzednich sezonach jastrzębianie grali w finale TAURON Pucharu Polski, ale go przegrywali. Statystyki finałów meczów pucharowych nie są najlepsze dla JSW Jastrzębskiego Węgla. Czy teraz będzie najlepsza okazja, żeby je przełamać?

- Statystyki poprzednich finałów TAURON Pucharu Polski nie brzmią dobrze, ale to nie jest tak, że spędza mi to sen z powiek. Myślę, że czy ja, czy inni koledzy, którzy są już długo w klubie, jak Tomek Fornal, czy Ben Toniutti, już dużo wygraliśmy dla Jastrzębskiego Węgla i powiesiliśmy mnóstwo medali na naszych szyjach. W TAURON Pucharze Polski to się jeszcze nie udało, ale wierzę w to, że ileż razy można przegrywać? Nie myślimy wprawdzie w ten sposób, ale na pewno chcielibyśmy podnieść w niedzielę ten puchar do góry – twierdzi libero JSW Jastrzębskiego Węgla.

Czy atutem jastrzębian w finale TAURON Pucharu Polski będzie atakujący Łukasz Kaczmarek, który regularnie wygrywał to trofeum z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle?

- Łukasz jest jednym z najbardziej utytułowanych graczy w naszej lidze, który regularnie podnosił puchary do góry. Mam nadzieję, że będzie naszym talizmanem w niedzielę – mówi Popiwczak.

Jakie znaczenie ma fakt, że finał TAURON Pucharu Polski jest rozgrywany w końcowej części sezonu, jako przedsmak walki o medale w PlusLidze i rywalizacji w Final Four Ligi Mistrzów?

- To oznacza, że mnóstwo emocji będzie skumulowanych w jednym czasie. Na przestrzeni miesiąca rozstrzygnie się, że czy zdobędziemy trzy trofea, które są do wygrania i będziemy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, czy nic nie zdobędziemy i będziemy smutni, a nie będzie już miejsca, żeby się gdzieś odbić. Taka jest perspektywa, ale wszyscy mają równe szanse i jesteśmy na równych warunkach, także wygra lepszy – przekonuje libero JSW Jastrzębskiego Węgla.

Czy przy tak intensywnej końcówce sezonu można było przygotować szczyt formy właśnie na te najważniejsze mecze na wszystkich frontach?

- Wiadomo, że wszyscy celują z formą, ale ja już w sporcie się nauczyłem, że czasami jednego dnia jesteś wielki, a następnego dnia jest całkowicie w drugą stronę. Czasami udaje się przez tydzień super grać, a dwa tygodnie później jest już słabo. Tak to już bywa; tutaj nie ma reguły. Trzeba być skupionym na każdej kolejnej piłce i to może przynieść na koniec wymierny rezultat – przekonuje Popiwczak.

Czy atmosfera w wypełnionej TAURON Arenie przypomina otoczkę, która jest na meczach reprezentacji?

- Zdecydowanie. Jeszcze otwarcie meczów z hymnem - to jest niesamowite i fajnie, że trybuny w TAURON Arenie tak zapełniają się na ten turniej. Są oczywiście trochę inne barwy niż na reprezentacji i jest więcej kolorów, ale w niedzielę wszystko będzie bardziej rozbite już nie na cztery, ale na dwie drużyny. Trzeba przyznać organizatorom, że stanęli na wysokości zadania – kończy Jakub Popiwczak.

 

 

Powrót do listy

Powiązane informacje

POWIĄZANE WIADOMOŚCI