Michał Potera: Każdy mecz trzeba chcieć wygrać
Asseco Resovia drugi rok z rzędu awansowała do finału Pucharu CEV, w którym zmierzy się z Ziraatem Bank Ankara. Rzeszowianie kontynuują zwycięską passę (16. wygranych z rzędu), a w ostatnim meczu fazy zasadniczej zmierzą się na Podpromiu z Nowak-Mosty MKS-em Będzin.
PLUSLIGA.PL: Wygraliście rewanżowy mecz półfinałowy z Tours VB 3:0 i przypieczętowaliście awans do finału Pucharu CEV. Najwięcej emocji i nerwów było w pierwszym secie, w którym w końcówce na przewagi musieliście przełamać rywali?
Michał Potera (libero Asseco Resovii): Na pewno ten pierwszy set to były przede wszystkim emocje. Weszliśmy w mecz generalnie lepiej niż rywale, bo to my mieliśmy prowadzenie i wydawało się, że wszystko jest pod naszą kontrolą. Później jakieś dwie-trzy minuty zagapienia z naszej strony spowodowały, że to Tours prowadziło dwoma punktami i musieliśmy odrabiać straty. Jak już jednak opanowaliśmy emocje i wróciliśmy do swojej spokojnej gry, to końcówkę przechyliliśmy na szczęście na swoją korzyść, bo myślę, że to był najważniejszy moment tego meczu. Drugą partię mieliśmy pod pełną kontrolą, a potem mieliśmy właściwie takie cztery złote sety, z których jeden musieliśmy wygrać i udało się to zrobić od razu.
PLUSLIGA.PL: Czy w końcu będziecie mieli miłe wspomnienia z hali w Tours, która widać było, że była wypełniona kibicami i atmosfera na meczu była pewnie wyjątkowa?
Jeśli chodzi o samą grę w siatkówkę, to nie jest to najlepsza hala, w której grałem. Atmosfera na hali była jednak rzeczywiście bardzo gorąca. Było mnóstwo kibiców i hala była pełna. Kibice krzyczeli przez cały mecz i było tam bardzo głośno. Poszły też w ruch megafony, więc dużo się działo. Sporo było emocji. Miejscowi kibice mocno wiwatowali i cieszyli się po każdej zwycięskiej akcji. Widać było, że to jest dla nich święto. Fajnie, że to święto trochę im jednak zepsuliśmy i że udało się ten mecz wygrać. W zeszłym roku w Lidze Mistrzów przegraliśmy w tej hali 0:3, a teraz wygraliśmy i to jest najważniejsze.
PLUSLIGA.PL: Po raz kolejny w tym sezonie potrafiliście dobrze zareagować na zmianę w składzie, wywołaną odnowieniem się urazu łydki u Bartosza Bednorza. Po dwóch setach to właśnie Bednorz był liderem zespołu, ale jak musiał opuścić boisko, to pozostali wzięli ciężar gry na siebie?
Tak. To jest bardzo ważne i tutaj brawa należą się dla Lukáša Vašiny, który na pewno nie miał łatwego wejścia. Przytrafiło nam się parę błędów szczególnie w przyjęciu, ale potem jak Lukáš odnalazł już swój rytm gry, a wiemy że to świetny zawodnik, to dał wiele dobrego dla zespołu. Jak wskoczył na swoje obroty, to wszystko było już w porządku. Nawet jak oddaliśmy kilka piłek w przyjęciu, to później byliśmy w stanie nadrobić to blokiem i obroną. Fajnie, że mimo tych zmian, choć oczywiście mamy nadzieję, że kontuzja Bartka nie jest poważna, potrafimy dobrze zareagować. Nie gramy tylko jedną stalową szóstką, tylko każdy kto wejdzie z ławki daje dużo dobrego.
PLUSLIGA.PL: W finale Pucharu CEV Asseco Resovia zmierzy się z Ziraatem Bank Ankara, który wyeliminował Itas Trentino wygrywając w rewanżu u siebie 3:1. W zespole tureckim nie brakuje gwiazd światowej siatkówki. To będzie rywal z najwyższej półki?
Jak jechaliśmy z hotelu do hali na mecz z Tours, to oglądaliśmy przez chwilę w Polsacie Sport właśnie ten mecz z Ankary. To był zacięty, twardy pojedynek dwóch topowych zespołów. Na pewno, żeby wyeliminować taką drużynę jak Trentino, to trzeba być bardzo mocnym, a Ziraat to zrobił. Widzieliśmy, że w tym zespole jest duża siła ognia. Taki gracz jak Trevor Clevenot uprzykrza życie każdemu rywalowi, który jest po drugiej stronie siatki. Dwumecz finałowy z Ziraatem będzie już dużo cięższy i wiemy, że rywale grają naprawdę fantastyczną siatkówkę. Ziraat to jest klasa światowa, więc na pewno będzie ciężko, ale to jest już finał i wszystko może się w nim wydarzyć.
PLUSLIGA.PL: W ostatnim meczu fazy zasadniczej Asseco Resovia podejmuje na Podpromiu Nowak-Mosty MKS Będzin. Wynik spotkania nie ma już żadnego znaczenia dla układu tabeli, ale pewnie chcecie wejść do play-offów z przytupem jako zespół, który od 11 stycznia cały czas wygrywa?
Myślę, że każdy mecz trzeba chcieć wygrać, bo jak wychodzi się na boisko z nastawieniem, że niech będzie co będzie, to nie jest to natura sportowca. Będziemy chcieli to spotkanie wygrać, podobnie jak było w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie było już ciężko i przegrywaliśmy 0:2, ale udało się to odwrócić i zwyciężyć. Na pewno będzinianie będą chcieli godnie pożegnać się z PlusLigą, więc zagrają na luzie i nie będą mieli nic do stracenia. Z kolei my musimy utrzymać naszą dobrą grę, koncentrację i liczymy na to, że dzięki temu uda się to spotkanie wygrać.