Andrea Gardini: PlusLiga dopada mnie zawsze i wszędzie!
Dzisiaj o godzinie 18.00 JSW Jastrzębski Węgiel zmierzy się na wyjeździe w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów z Olympiakosem Pireus. Drużynę mistrza Grecji prowadzi dobrze znany w Polsce trener Andrea Gardini, mający na koncie m.in. mistrzostwo kraju z jastrzębianami oraz ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Oprócz tego pracował także w Olsztynie oraz Bełchatowie.
PLUSLIGA.PL: Jak zareagowałeś na to, że ćwierćfinale Ligi Mistrzów zmierzysz się z JW Jastrzębskim Węglem?
ANDREA GARDINI: To ćwierćfinał, więc nie możesz liczyć na to, że trafi ci się jakiś łatwy przeciwnik. Z jednej strony naprawdę się cieszyłem, bo mierzymy się ze wspaniałą drużyną, dzięki czemu szykuje się nieprawdopodobne „show” dla greckiej siatkówki w ogóle. Ale trochę się też smucę, bo będzie to skomplikowane zadanie, by sprostać takiej siatkarskiej potędze. Łatwo nie będzie, ale bez względu na wszystko, dla mojej drużyny będzie to okazja do spróbowania się w walce przeciwko topowym zawodnikom na świecie i – może nie użyję tutaj określenia „jak się poprawić”, bo moi gracze nie są młodzieniaszkami ale – nauki czegoś. A to jest zawsze dobra idea. Przeżywam więc pewien dualizm, jeśli chodzi o odczucia.
Cieszę się, że mogę raz jeszcze zagrać przeciwko Jastrzębiu, ale mam świadomość, że się starzeję i sporo klubów już przeszedłem. Więc jest to raczej naturalne, że kogoś z tych byłych klubów, w których pracowałeś, na swojej drodze ponownie spotkasz. Reasumując, jestem szczęśliwy!
PLUSLIGA.PL: Zdarza Ci się jeszcze wracać pamięcią do 2021 roku i odzyskanego po 17 latach dla Jastrzębia mistrzostwa Polski?
Nie żebym jakoś szczególnie o tym rozmyślał. Ja po prostu świetnie czułem się w Jastrzębiu, zwłaszcza w tym pierwszym sezonie, kiedy przybyłem, bo mieliśmy dobry czas na koniec tamtego sezonu. W mojej opinii wykonaliśmy niesamowitą robotę, ponieważ w tamtym sezonie Jastrzębie było dobrą drużyną, ale szczerze powiedziawszy nie na tym poziomie, co teraz. Większość zawodników była młodsza, jeszcze bez większego doświadczenia. Ale zrobiliśmy zdumiewającą pracę w play offach, wygrywając z ZAKSĄ, która w tamtym czasie była niezwykła. Miałem świetny „feeling” z tamtym zespołem, więc moje wspomnienia mogą być tylko przyjemne.
W drugim sezonie bywało już różnie, ale w każdym razie rozegraliśmy sporo meczów, zbudowaliśmy coś, wszystko szło dobrze i kiedy dotarliśmy do kluczowych momentów – półfinału Ligi Mistrzów, finału Pucharu Polski i startu play offów w PlusLidze, drużyna została rozbita przez problemy zdrowotne. Pamiętam, że zawodnicy trafiali do szpitala na kilkudniowe wizyty, a w niektórych meczach nie mieliśmy nawet kim grać. Czasem po prostu masz pecha, a życie biegnie dalej i nie czeka. I tylko z tego powodu jest mi przykro, bo mam wewnętrzne przekonanie, że jeśli tylko zespół byłby w pełni sił, już wówczas mogliśmy grać o wszystko. Ale takie jest życie. Ja w każdym razie niczego nie żałuję.
Jak oceniasz obecną ekipę mistrzów Polski?
PLUSLIGA.PL: Wygramy z nią 3:0. Łatwo! (śmiech). Oczywiście żartuję. Jastrzębie przyjechało tutaj w pełnym składzie, skupione na Lidze Mistrzów, która jest dla nich ważna. Przyjechali tutaj jak na wojnę. Ale dla nas to wspaniała impreza, wielkie „party”. Mam nadzieję, że ludzie przyjdą bawić się z nami podczas tego meczu. My ze swojej strony spróbujemy zrobić wszystko, by wpędzić Jastrzębie w jak największe kłopoty i zobaczymy, co nam to da. Rywal nie jest łatwy, ale za każdym razem powtarzam moim zawodnikom, że nawet jeśli zagraliśmy w tym sezonie wiele meczów, w których często brakowało nam zawodników, bo jesteśmy już drużyną „wiekową”, to na końcu zgadzamy się co do jednego. Jeśli już wychodzimy na mecz, to tylko po to, by go wygrać. Jeśli rywal okaże się silniejszy od nas, możemy nawet przegrać. Ale idea jest taka, żeby spróbować zwyciężyć za każdym razem. I moi gracze są gotowi na dobrą walkę.
PLUSLIGA.PL: Interesujesz się jeszcze tym, co dzieje się w PlusLidze?
Za każdym razem kiedy jestem w domu, oglądam mecze. A PlusLiga dopada mnie wszędzie i zawsze! W tym sezonie dostrzegam więcej ludzi w halach, większe rzesze fanów śledzą mecze, co jest niesamowite. Poziom jest naprawdę dobry, w mojej opinii topowy w Europie i na świecie. Trochę martwi mnie jedynie to, co także obserwuję w Italii, że cześć zawodników zaczyna preferować kierunek azjatycki - Japonię i Chiny, a także Turcję. Nie wróży to dobrze na przyszłość, ale z całą pewnością PlusLiga kontynuuje swój wzrost, wzrost, wzrost. Uważam, że decyzja o zmniejszeniu ligi o dwa zespoły jest doskonała. Mniej meczów równa się wyższy poziom, a przyszły sezon może być jeszcze bardziej wyrównany i przez to jeszcze bardziej interesujący. Progres PlusLigi idzie we właściwym kierunku. Nie dziw się zatem, że nadal się nią interesuję. W Polsce dobrze gra się w siatkówkę, a siatkówka to moje życie i kocham ją oglądać.
PLUSLIGA.PL: W PlusLidze spędziłeś blisko 8 sezonów. Jak bardzo polska liga zmieniła się na przestrzeni tych lat?
Ogromnie! Niemożliwą rzeczą jest dokonać takiego porównania. To jak dwie osobne epoki. Jak wspomniałem, Plusliga stale rośnie, budżety klubów są wyższe, więcej ludzi interesuje się siatkówką, telewizja Polsat pokazuje siatkówkę naprawdę dobrze, z dedykowanymi programami, ekspertami, rozmowami wokół. To jest system, który działa to świetnie. A porównując to z czasami, kiedy ja wraz z Andreą Anastasim pracowałem w polskiej reprezentacji, to jest zupełnie inny świat! PlusLiga wtedy też była dobra, ale teraz to jest światowy top.
PLUSLIGA.PL: Skąd wziął się pomysł na pracę w Grecji?
Chęć spróbowania czegoś innego. Osiem sezonów w PlusLidze, a licząc z kadrą 11 lat w Polsce, to dobry moment przewartościować pewnie sprawy i postawić na coś innego. I faktycznie, jest zupełnie inaczej (śmiech)! Sposób myślenia o siatkówce, budowania zespołów, różnią się znacząco. Tutaj kluby są bardziej jak rodzina, aniżeli zawodowa organizacja. Więc muszę się uczyć, jak sobie radzić w takiej sytuacji. Mam wielu zawodników, który noszą na swych barkach bagaż doświadczeń, więc nie możesz z nimi zrobić wszystkiego, co chciałbyś. Zwłaszcza, że tutaj gramy sporo spotkań – liga, Puchar Grecji, Puchar Ligi i Champions League, którą gramy od prekwalifikacji. W tej chwili mamy już rozegranych 18 meczów w Lidze Mistrzów. Osiemnaście! Wyobrażasz to sobie? Z drużyną mającą w składzie siatkarzy w tym wieku? Z podróżami po całej Europie – Macedonii, Rumunii czy Guaguas Las Palmas. To było straszne. Grę w Lidze Mistrzów zaczęliśmy pod koniec września, mając tylko trzytygodniowy okres przygotowawczy. Wiele problemów do rozwiązania, totalnie nowe doświadczenie, ale jest…miło! Bo zawsze można się czegoś nowego nauczyć w sensie organizacji i znajdowania wyjścia z sytuacji. Jest tego dużo, ale cóż, trzeba na chwilę opuścić swoją strefę komfortu i próbować znaleźć receptę na kłopoty. Czasem mi się udaje, czasami nie, ale to jest kolejny krok w mojej trenerskiej karierze. Coś co mogę wrzucić sobie do mojego plecaka i być już przygotowany na przyszłość.
PLUSLIGA.PL: Jak Ci się żyje w Pireusie?
Mieszkam nad morzem. Do plaży mam pięć minut spacerem. Przed sobą mam port z jachtami, gdzie zwykle dość mocno wieje. Ale od rana świeci też słońce. Od razu masz lepszy nastrój. Potwierdza to zresztą moja żona, której żyje się tutaj bardzo dobrze i która czuje się tutaj perfekcyjnie. Oczywiście, kiedy porówna się nadmorskie kraje z południa, do tych kontynentalnych z północy, to jest całkowicie inaczej. Ateny, czy Grecja w ogóle to wspaniała kultura, wiele zabytków do zwiedzania. Tu czujesz tę różnicę, jeśli chodzi o styl życia. Grecy mnóstwo czasu spędzają na zewnątrz, bo mogą sobie na to pozwolić. A ja czerpię przyjemność także z tej sfery życia.
PLUSLIGA.PL: Co możesz powiedzieć o swoim zespole? Kibice żartują, że to drużyna weteranów...
I mają rację (śmiech)! Zacznijmy od tego, że kiedy tutaj zaczynamy budować zespół, rynek jest już zamknięty. Nie jest łatwo ściągnąć do Grecji zawodnika pokroju Fornala. Tak właściwie to liczą się tylko dwa zespoły, a poziom rozgrywek nie jest za każdym razem porywający. Rozumiem, że jesteśmy trochę na obrzeżach wielkiej europejskiej siatkówki, więc musimy budować zespół z zawodników, którzy wciąż chcą jeszcze coś pokazać, ale już na koniec tych swoich wielkich karier. Niektórzy mają to podejście bardzo dobre, jak: „Bata” Atanasijević, Dragan Travica czy Gordon Perrin. Mają już swój wiek, ale jak tylko zdrowie im na to pozwala, starają się być w formie i naciskać, by wynieść jeszcze zespół na wysoki poziom. Tutaj nie możesz kupić kogo chcesz, tylko tego, który jest dostępny na rynku. A oni muszą się jeszcze zgodzić na grę w Grecji. To nie Jastrzębie, Bełchatów czy ZAKSA, gdzie mówisz: „Który jest najlepszy? A, ten. Dobrze, chcemy tego i bierzemy go”. Tutaj jest to niemożliwe.
PLUSLIGA.PL: Jakiej atmosfery mogą spodziewać się siatkarze JSW Jastrzębskiego Węgla środę w hali Olympiakosu?
Mieliśmy kilka eventów w Lidze Mistrzów – z Giesen, Monzą i Fenerbahce, gdzie atmosfera była po prostu znakomita. Hala była pełna, przyszli kibice, było naprawdę gorąco. Był ogień na trybunach i to dosłownie! Pamiętam, że mieliśmy też pewien problem, gdy w meczu z Fenerbahce sędzia podjął niekorzystną dla nas decyzję, kibice wówczas zrobili się agresywni. Byłem zaskoczony, kiedy wszyscy moi greccy zawodnicy z drużyny podbiegli pod trybunę i zatrzymali tych krewkich fanów. A tych ludzi nie jest łatwo uciszyć. To pokazuje, że oni są jak rodzina. Zawodnicy chronią i powstrzymują kibiców przed zrobieniem czegoś głupiego! To miłe. A dzisiaj? Mam nadzieję, że hala się wypełni i znów będzie gorąco. Mam też nadzieję, że sam mecz będzie dla nas miły (śmiech).
Powrót do listy
PLUSLIGA.PL: Kto z tej pary ma większe szanse na występ w Final Four w Łodzi?
(W tym momencie trener Gardini wskazuje z uśmiechem obiema rękami na siebie). Oczywiście, biorąc pod uwagę wartość drużyny Jastrzębie jest topowym zespołem. Dla nas znalezienie się w ćwierćfinale jest niespodzianką. Kibice doceniają to, przyjadą tu także z Aten, bo ostatni raz grecka drużyna była w ćwierćfinale Ligi Mistrzów ponad 20 lat temu. Później pamiętamy, że Grecję dotknął poważny kryzys ekonomiczny, który mocno odbił się także na sporcie, a siatkówka znalazła się w ruinie. Teraz się odbudowują i to jest dla nich wielkie wydarzenie. My na boisku zaczniemy od 0:0, zrobimy swoje, powalczymy i zobaczymy, jaki będzie tego efekt.