Siatkarskieligi app
 

Aktualności

Marcelo Fronckowiak: Mam duży sentyment do Polski

We wtorek 11 marca Asseco Resovia rozegra pierwszy mecz półfinałowy Pucharu CEV z Tours VB, którego szkoleniowcem jest brazylijski trener z polskimi korzeniami – Marcelo Fronckowiak, w latach 2018-2021 szkoleniowiec Cuprum Lubin.

PLUSLIGA.PL: W zeszłym sezonie Tours VB  z panem na ławce trenerskiej dwukrotnie pokonało Asseco Resovię w fazie grupowej Ligi Mistrzów [3:1 w Rzeszowie i 3:0 w Tours – przyp. red.]. Kiedy wiedział pan już, że tym razem pana zespół zagra z Asseco Resovią w półfinale Pucharu CEV, to ucieszył się na myśl, że ponownie zmierzycie się właśnie z rzeszowskim klubem?
Marcelo Fronckowiak (brazylijski trener Tours VB): Dla mnie zawsze dużą przyjemnością jest rywalizować z polskimi zespołami. Bardzo się cieszę, że mogłem przez trzy lata spędzić fajny czas pracując w Cuprum Lubin. Już chociażby przez pryzmat doświadczenia z pracy w PlusLidze wiem jak ważną i znaną drużyną w Polsce jest Asseco Resovia. Za każdym razem kiedy mam możliwość rozegrania meczu właśnie z tak wielkim zespołem, to jestem z tego zadowolony, mimo tego że wiem jak ciężko i trudno będzie nam się grało. Dla mnie Asseco Resovia jest bardzo uznanym klubem, który odgrywa znaczącą rolę w polskiej siatkówce klubowej i który ma znakomite zaplecze organizacyjno-treningowe, bo wszystko jest w pełni profesjonalne. To że w zeszłym sezonie byliśmy w stanie pokonać ten zespół i to dwukrotnie, jest już historią i nie ma w tym momencie żadnego znaczenia. Wiem, że teraz realia są inne; zresztą nawet w zeszłym sezonie mimo odpadnięcia po fazie grupowej Ligi Mistrzów Resovia była potem w stanie wygrać Puchar CEV. Teraz wszyscy gracze Resovii wykonują świetną pracę i mają bardzo dobry moment w PlusLidze. Misja mojego zespołu przed dwumeczem z Asseco Resovią jest więc naprawdę trudna.

PLUSLIGA.PL: W Tours VB w porównaniu do poprzedniego sezonu doszło do kilku zmian. Jaki jest potencjał aktualnej drużyny, w której pozostali chociażby rozgrywający Zeljko Čorić czy przyjmujący Antoine Pothron?
Rozgrywki we Francji są dobre, ale na pewno nie ma tutaj tak wysokiego poziomu jak w Polsce czy we Włoszech. Liga jest bardzo interesująca, ale jeśli chodzi o zawodników z największym potencjałem i przyszłością, to zwykle jest tak, że jak już pokażą się z dobrej strony we Francji i dadzą o sobie znać klubom zagranicznym, to podpisują kontrakty w bardzo dobrych miejscach i szybko opuszczają ligę francuską. Dotyczyło to też kilku naszych graczy z poprzedniego sezonu, bo np. perspektywiczny Estończyk Mart Tammearu po sezonie w Tours przeniósł się do PlusLigi do Barkomu Każany Lwów. Brazylijski atakujący – Drame Neto Aboubacar otrzymał bardzo atrakcyjną ofertę z Minas i wrócił do Brazylii. Michael Parkinson – holenderski środkowy przeszedł do Tourcoing Lille Metropole. Dla takiego klubu jak nasz ciężko jest zachować istotnych graczy na kolejny sezon, bo mamy ograniczenia budżetowe i nie jesteśmy w stanie rywalizować finansowo z klubami z Polski, Włoch, Turcji, czy Rosji. Pomimo tego Tours VB jako klub ma bardzo ciekawą historię i kilka ważnych sukcesów na koncie. Dlatego często bazujemy na dobrych zawodnikach francuskich, którzy chcą się tutaj rozwijać i wypromować swoją osobę, żeby dostać ciekawą ofertę z bogatszych klubów. Wiemy, że nasz zespół jest takim oknem na świat, bo przez dobre wyniki, także w europejskich pucharach, obserwuje nas wielu menedżerów i trenerów. Mimo tego że nasze możliwości finansowe nie są zbyt duże, to uważam, że co roku mamy w klubie bardzo dobrą bazę do pracy i rozwoju. Tak jest również w tym sezonie.

PLUSLIGA.PL: Czy walka o Puchar CEV jest jednym z głównych celów zespołu na ten sezon?
Na pewno nie należymy do potentatów i głównych faworytów tych rozgrywek, ale jako klub mamy dobrą renomę w europejskich pucharach, bo przypomnę, że 20 lat temu, czyli w 2005 r., Tours VB wygrało Ligę Mistrzów, a w ostatnich latach odnosiło sukcesy w Pucharze CEV – wygrywając ten puchar w 2017 r. i grając w finale w 2022 r. W zeszłym sezonie pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony w Lidze Mistrzów zajmując drugie miejsce po fazie grupowej. Mamy więc jako klub dobre tradycje w europejskich pucharach i ogólnie notujemy bardzo dobre występy na tle mocnych konkurentów, którzy przewyższają nas pod względem budżetów i potencjału sportowego. Ciekawe jest też to, że we Francji bardzo dużo osób wierzy w nasze sukcesy i wręcz oczekuje od nas zwycięstw. Nasi kibice nie patrzą na to, że mamy mniejsze możliwości finansowe niż rywale i trudno nam pokonać zespoły z PlusLigi czy z ligi włoskiej. Fani we Francji liczą mimo wszystko na nasze zwycięstwa, więc w Tours wszyscy mierzymy się z presją oczekiwań. Nie mogę powiedzieć, że puchar CEV to nasz główny cel na sezon, bo nie jesteśmy w gronie największych faworytów tych rozgrywek, ale na pewno damy z siebie wszystko i spróbujemy powalczyć z mocniejszymi od nas. Jeśli popatrzymy na składy zespołów, to Asseco Resovia jest silniejszym klubem, w którym gra wielu bardzo znanych i utytułowanych zawodników. Tam są przecież gracze z dużą międzynarodową karierą i sukcesami, ale to nie znaczy, że mój zespół nie podejmie walki. Zresztą w takiej sytuacji byłem też bardzo często w okresie pracy w PlusLidze, kiedy w Cuprum Lubin naszym podstawowym celem było utrzymanie drużyny na kolejny sezon, a bywało tak, że wygrywaliśmy z wyżej notowanymi rywalami. Jestem przyzwyczajony do pracy z zespołami, które na papierze nie są faworytami, ale potrafią walczyć także z mocniejszymi od siebie i sprawiać też niespodzianki.

PLUSLIGA.PL: Jak ocenia pan siłę Asseco Resovii, która miała kiepski początek sezon, ale od połowy stycznia jest na fali i ostatnio ma serię 12. zwycięstw z rzędu w PlusLidze oraz Pucharze CEV?
Asseco Resovia zawsze poszukuje takich graczy do zespołu, którzy będą pełnili istotną rolę i którzy będą robić różnicę. Myślę, że takie jest założenie tego zespołu i takie podejście ma prezes klubu. Dla mnie Resovia to jest jeden z najważniejszych zespołów w historii PlusLigi, nawet jeśli w ostatnich latach to nie był klub, który osiągał wielkie sukcesy. Na pewno celem tego zespołu jest powrót do ścisłej czołówki i osiąganie przynajmniej takich sukcesów jak wygranie Pucharu CEV. Od kilku lat i też w tym sezonie charakterystyczne dla tej drużyny jest to, że nie bazuje tylko na mocnej pierwszej szóstce, ale ma szeroki skład z wieloma zawodnikami, którzy mogą z powodzeniem grać w wyjściowym składzie. Dlatego moją drużynę i cały sztab trenerski na czele ze mną czeka trudne zadanie, bo nie możemy myśleć o zatrzymaniu tylko jednego zawodnika. Mówimy o zespole, którego jakością jest właśnie szeroki skład i duże możliwości, bo ta drużyna może zawsze rozegrać wielki mecz i pokonać wtedy każdego rywala. Z mojej perspektywy to jest duży ból głowy jak przygotować zespół to takiego spotkania, bo rywale mają spore możliwości także na ławce rezerwowych i kilka opcji z zestawieniem składu. Siłą tego zespołu jest też znakomity trener – Tuomas Sammelvuo. Dlatego ta drużyna jako całość jest niesamowita i czeka nas bardzo ciężka przeprawa.

PLUSLIGA.PL: Czy to, że pierwszy mecz półfinałowy zostanie rozegrany w Rzeszowie, a rewanż w Tours, jest korzystniejszą opcją czy nie ma to większego znaczenia?
Aby awansować do finału trzeba przede wszystkim wygrywać. Jeśli wyniki obu spotkań byłyby podobne, tylko raz na korzyść jednej, a raz drugiej drużyny i doszłoby do złotego seta, to pewnie lepiej jest go rozgrywać przed własną publicznością, ale do tego daleka droga. Wolę do tego podchodzić w ten sposób, że czeka nas bardzo trudne zadanie. To, że wygraliśmy w Rzeszowie w zeszłym roku w fazie grupowej Ligi Mistrzów nie znaczy, że zwycięstwo przyszło nam łatwo. W hali Podpromie zawsze ciężko się gra drużynom przeciwnym. Asseco Resovia będzie mogła liczyć na swoich kibiców. Mówimy też o zespole, który reprezentuje polską siatkówkę, a ta jest aktualnie jedną z najlepszych na świecie, czego świadectwem była też gra w finale igrzysk olimpijskich w Paryżu. Mierząc się z tak mocnym i uznanym rywalem będzie nam niezwykle ciężko, zarówno w Rzeszowie, jak i we własnej hali.

PLUSLIGA.PL: Śledzi pan wciąż rozgrywki PlusLigi, także ze względu na trzyletni okres spędzony w roli szkoleniowca Cuprum Lubin?
Oczywiście. Do Polski mam zresztą duży sentyment ze względu na moje polskie korzenie, o czym świadczy też moje nazwisko. Dla mnie praca w PlusLidze była dużym zaszczytem i przyjemnością. Byłem zresztą chyba pierwszym brazylijskim trenerem, który pracował w polskiej lidze. Teraz cieszę się, że w drużynie z Częstochowy pracuje mój rodak – Cezar Douglas Silva. Myślę, że wrócę jeszcze kiedyś do PlusLigi, do tej niesamowitej atmosfery i kultury siatkarskiej, jaka jest w Polsce. Polacy kochają siatkówkę i to mi się bardzo podoba. Z dużym zainteresowaniem śledzę rozgrywki w Polsce i wymieniam się opiniami, chociażby z Thalesem Hossem, który gra w BOGDANCE LUK Lubin. Przyglądam się pracy, jaką wykonuje ze swoim zespołem Cezar Douglas Silva, ale też mój były asystent z Lubina, czyli Paweł Rusek, który w ostatnich latach pracował również w reprezentacji Polski i obecnie jest asystentem Michała Winiarskiego w Zawierciu. Cieszę się z tego, że sprowadziłem do PlusLigi właśnie do Cuprum Lubin rozgrywającego Miguela Tavaresa, który zrobił dużą karierę i jest ważnym ogniwem Aluronu CMC Warty Zawiercie. Wyciągnąłem również kilku chłopaków z niższej ligi do Cuprum Lubin, jak Adam Lorenc, który gra teraz w Cuprum Stilonie Gorzów. To niesamowite. Dla mnie czas spędzony w Polsce był wspaniały i cieszę się, że mogłem być w środku polskiej siatkówki i polskiej kultury.  

PLUSLIGA.PL: Pana odejście z Cuprum Lubin i przenosiny do Tours VB, gdzie pracuje pan już od sezonu 2021/2022, wynikało z otrzymania lepszej oferty z Francji?
Jestem bardzo wdzięczny prezesowi Cuprum Lubin, a obecnie Cuprum Stilon Gorzów, Panu Tomaszowi Tycelowi, że zaangażował mnie do pracy w Polsce i uwierzył we mnie. W momencie kiedy kończyłem pracę w Lubinie klub borykał się z problemami organizacyjnymi i poszukiwał sponsorów, więc przyszłość była niepewna. Jak widać, to wszystko skończyło się ostatecznie przenosinami klubu do innego miasta. Szkoda, że wcześniej były takie problemy, bo uważam, że byliśmy w stanie stworzyć razem coś bardzo ciekawego i dobrego. Jak popatrzymy na to jakim składem i budżetem dysponowało Cuprum Lubin w okresie mojej pracy w tym klubie, a jakie były wyniki zespołu, to uważam, że spisywaliśmy się bardzo dobrze. Stworzyliśmy też dobrą strukturę i kulturę pracy, dlatego byłem sfrustrowany tym, że przyszłość klubu była niepewna. Jak otrzymałem ofertę z Tours, to wiedziałem, że to jest dla mnie ciekawa opcja i dobre miejsce pod względem kultury pracy oraz rozwoju zespołu. Przez ostatnie lata kiedy pracowałem we Francji miałem również kontakt z polskimi klubami i jestem z tego dumny. Liga francuska nie jest tak mocna jak PlusLiga, ale w Tours mam dobre warunki do pracy, perspektywy do rozwoju zespołu i mogę być spokojniejszy o przyszłość niż wtedy gdy kończyłem pracę w Lubinie.

PLUSLIGA.PL: Jakie są pana najmilsze wspomnienia z okresu pracy w Polsce?
Przede wszystkim bardzo dobrze czułem się w Polsce, miałem świetne relacje z Polakami i podobało mi się to, jak byłem odbierany zarówno przez ludzi, z którymi pracowałem, jak i osoby, które miałem okazję spotkać na swojej drodze. Polacy byli dla mnie bardzo mili, gościnni, starałem się też trochę uczyć polskiego i zależało mi na tym, żeby jak najbardziej poznać polską tradycję i kulturę. Traktuję Polskę wyjątkowo z tego względu, że właśnie stąd wywodzili się moi przodkowie. Dlatego też chętnie wchodziłem w relacje z ludźmi, aby wejść w polską społeczność i jak najlepiej ją poznać. Oczywiście mam również bardzo dobre wspomnienia jeśli chodzi o kwestie sportowe, bo razem z Cuprum Lubin udało nam się kilka razy sprawić niespodziankę i pokonać wyżej notowane od nas zespoły. Pamiętam cenne zwycięstwa nad Skrą Bełchatów czy ZAKSĄ, która w niedługim czasie potem wygrała przecież Ligę Mistrzów. Takie małe sukcesy w postaci zwycięstw nad naprawdę silnymi zespołami, były bardzo ważne, bo pokazywały, że byliśmy w stanie pracować na bardzo dobrym poziomie.

PLUSLIGA.PL: Czy w Polsce miał pan okazję odnaleźć i poznać jakichś dalekich krewnych?
Niestety nie znam bliżej losów mojej rodziny w Polsce, ale śmieję się, że podobne nazwisko jak moje rodzinne nosi słynna piosenkarka – Halina Frąckowiak, więc może nasze rodziny mają ze sobą coś wspólnego? Wiem tylko, że moi polscy przodkowie wyemigrowali z Polski jeszcze pod koniec XIX wieku, około 1884 roku, w czasie kiedy Polska była pod zaborami, a wielka fala emigracji, jaka wtedy miała miejsce, była nazywana w historii jako gorączka brazylijska. W Brazylii, zwłaszcza w Kurytybie, mamy bardzo wiele osób polskiego pochodzenia, bo to są setki tysięcy Brazylijczyków, których przodkowie wyemigrowali właśnie z Polski. Pamiętam tylko, że mój dziadek mówił jeszcze po polsku i bardzo żałuję, że ja nigdy nie uczyłem się polskiego. Nie wiem też dokładnie w jakiej części Polski mieszkali moi przodkowie. Mówiło się u nas, że gdzieś na Śląsku, ale do Brazylii wyemigrowali z Gdańska, więc ciężko to dokładnie ustalić.

Powrót do listy

Powiązane informacje

POWIĄZANE WIADOMOŚCI