Aktualności

Erik Shoji: Po igrzyskach było mi ciężko

- Mam 35 lat i takie mecze, jak ostatni tie-break w Rzeszowie, są naprawdę trudne. Cały czas jednak kocham tą grę. Teraz skupiam się tylko na tym, żeby grać mecz po meczu i chciałbym też jeszcze pomóc drużynie narodowej – powiedział po zwycięstwie ZAKSY z Asseco Resovią libero kędzierzynian i reprezentacji USA, Erik Shoji.

PLUSLIGA.PL: ZAKSA Kędzierzyn Koźle pokonała Asseco Resovię po długim boju. Mieliście szansę, aby wywieźć z Rzeszowa komplet punktów, bo drugi i czwarty set mógł się też zakończyć na waszą korzyść?
Erik Shoji (amerykański libero ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): To prawda i tak też myślałem w piątym secie. W Rzeszowie ciężko się jednak gra. Wiemy, że Asseco Resovia potrafi grać na wysokim poziomie, ale też mieć gorsze momenty, bo gra w tym sezonie nierówno.  Akurat w drugim i czwartym secie, które mogły się zakończyć naszym zwycięstwem, Resovia grała na tym wyższym poziomie. Pewnie mogliśmy wywalczyć w tym meczu komplet punktów, ale dwa oczka po zwycięstwie w tie-breaku są zdecydowanie lepsze niż tylko jeden punkt.

PLUSLIGA.PL: Dzięki wygranej w Rzeszowie ZAKSA umocniła się na piątej pozycji w tabeli i jest już pewna gry w TAURON Pucharze Polski. Taki był na pewno cel na pierwszą część sezonu?
Tak. Wiedzieliśmy o tym, że chociaż jeden wygrany punkt w Rzeszowie będzie skutkował tym, że Resovia nie będzie miała już szansy dogonić nas w tabeli po pierwszej rundzie. Mamy jeszcze mecz z GKS-em Katowice, w którym też liczymy na punkty, więc nasza sytuacja jest stabilna.

PLUSLIGA.PL: Dla pana mecz na Podpromiu był pierwszym po przerwie spowodowanej chorobą. Czy już wrócił pan do pełni sił?
Borykałem się z jakąś wirusową infekcją w płucach, więc czułem się źle i przede wszystkim miałem problemy z oddychaniem. Teraz staram się wrócić do formy, ale szczerze mówiąc, nie jestem jeszcze w stu procentach w najlepszej dyspozycji. Najważniejsze jest to, że całą drużyną walczyliśmy w Rzeszowie tak mocno i że koledzy z drużyny bardzo mi pomagali na boisku.

PLUSLIGA.PL: Nie brakowało efektownych obron z pana strony i bardzo dobrego poziomu przyjęcia.
Nawet jeśli nie jestem w stanie grać na sto procent, to zawsze staram się dawać z siebie wszystko co mam na dany moment i o to w tym chodzi. Jestem po to, żeby pomagać drużynie. Myślę, że całkiem dobrze mi to wychodziło, a najważniejsze było to, że bardzo dobrze pracowaliśmy zespołowo i to był klucz do zwycięstwa.

PLUSLIGA.PL: ZAKSA przed tym sezonem mocno przebudowała drużynę. Nie brakowało transferów, ale widać, że z każdym meczem się rozkręcacie i komunikacja w zespole jest coraz lepsza?
Mamy bardzo dobre relacje w drużynie. Nie ma grup czy kogoś kto by trzymał się z boku. Pracujemy ze sobą bardzo dobrze. W profesjonalnej drużynie nie trzeba być zresztą przyjaciółmi, ale ważne jest, żeby dobrze się ze sobą dogadywać, mocno pracować i mieć do siebie szacunek. Od czasu do czasu jest też oczywiście trochę zabawy. Myślę, że po nas widać, że lubimy ze sobą grać i rywalizować. Ja osobiście uwielbiam spędzać czas z chłopakami z zespołu.

PLUSLIGA.PL: Nastroje w drużynie są na pewno o wiele lepsze niż w zeszłym sezonie, w czym pomagają też dobre wyniki i progres gry?
Wygrywanie meczów bardzo dużo pomaga w tym, żeby mentalnie zespół był w lepszej kondycji. Nasz aktualny bilans to 9 zwycięstw i 5 porażek, więc jest całkiem nieźle. Poprzedni sezon był dla wszystkich w klubie trudny, ale ja osobiście staram się już do tego w ogóle nie wracać. Czerpię radość z gry i z pracy z kolegami z zespołu. To przyjemność przychodzić na treningi i grać wspólnie z nimi mecze.

PLUSLIGA.PL: Czy po igrzyskach w Paryżu z ciężkim sercem wracał pan do Polski mając jeszcze w głowie przegrany półfinał z Polakami, w którym Amerykanie byli już o krok od zwycięstwa?
Było mi ciężko i nie da się tego ukryć. Szczerze mówiąc, trochę pomogło mi wewnętrznie to, że Polacy nie wygrali finału, bo wtedy uczucie żalu byłoby jeszcze większe. Oczywiście cieszę się z sukcesu kolegów, których mam w polskiej drużynie, bo wiem jak ważne było dla nich zdobycie medalu olimpijskiego. Cała Polska mocno na nich liczyła i na pewno odczuwali na swoich barkach ogromną presję. Bartek Kurek i Marcin Janusz to wspaniałe osoby. Czasami żartujemy sobie z tego co się wydarzyło na igrzyskach, ale oczywiście nie przekraczając pewnej granicy. Ja i koledzy z reprezentacji USA muszą ten półfinał wymazać z głowy i iść dalej.

PLUSLIGA.PL: Niektórzy z pana doświadczonych kolegów reprezentacji USA, jak Matthew Anderson, już myślą o tym, żeby powalczyć o złoto olimpijskie w Los Angeles – mimo że następne igrzyska będą dopiero za cztery lata. Jak to wygląda w pana przypadku?
Często myślę o tym jak długo będę jeszcze w stanie grać zarówno w klubie, jak i w reprezentacji. Bardzo to lubię i to jest moja pasja, ale cztery lata to naprawdę dużo. Aktualnie mam 35 lat i takie mecze, jak ten tie-break w Rzeszowie, są naprawdę trudne. Cały czas jednak kocham tą grę. Teraz skupiam się tylko na tym, żeby grać mecz po meczu i chciałbym też jeszcze pomóc drużynie narodowej.

PLUSLIGA.PL: Nowy trener reprezentacji USA – Karch Kiraly na pewno układa już plan na przyszły rok. Czy będzie pan do jego dyspozycji?
Karch jest niesamowitym facetem. Bardzo często z nami rozmawia i cały czas ogląda nasze mecze. Jestem przekonany o tym, że jak tylko wstał w sobotę to od razu oglądał mecz ZAKSY w Rzeszowie. Jestem podekscytowany, żeby z nim pracować. Jesteśmy ze sobą cały czas w kontakcie i zobaczymy jak to będzie wyglądało najpierw w Lidze Narodów, a potem w mistrzostwach świata. Już powiedziałem trenerowi, że jestem do jego dyspozycji na przyszły sezon i razem z drużyną narodową chciałbym powalczyć o następne medale.

 

Powrót do listy

Powiązane informacje

POWIĄZANE WIADOMOŚCI