Maria Stenzel – biało-czerwony diament na przyjęciu
Jedna z najlepszych polskich libero w historii. Utytułowana w TAURON Lidze, z sukcesami w kadrze, ale i z momentami, gdy poddawana była próbom wytrzymałości. Niemal w ostatniej chwili znalazła miejsce w 13-osobowej kadrze na igrzyska w Paryżu, wcześniej walczyła o powrót do formy po operacji. W nowym sezonie zagra w ŁKS Commercecon Łódź.
Niewiele brakowało, by o Marii Stenzel można było pisać, jako o największym pechowcu w składzie biało-czerwonych. Od kilku lat miała niepodważalną pozycję jako pierwsza libero reprezentacji Polski, jednak tuż przed igrzyskami olimpijskimi doznała ostrego zapalenia wyrostka robaczkowego i musiała się poddać zabiegowi jego usunięcia. Działo się to pod koniec kwietnia 2024, a z powodu rehabilitacji Stenzel nie zagrała w Lidze Narodów, w której Polki wywalczyły drugi raz z rzędu brązowe medale. Pod jej nieobecność pierwsze miejsce w składzie wywalczyła sobie świetnie grająca Aleksandra Szczygłowska. Ostatecznie trener Stefano Lavarini postanowił zabrać do Paryża dwie libero, a w ostatnich meczach Stenzel pełniła rolę zawodniczki wchodzącej za jedną z przyjmujących, by poprawić przyjęcie – czyli spełnia funkcję, którą wcześniej powierzano Szczygłowskiej. Wydaje się, że decyzja włoskiego selekcjonera jest optymalnym pomysłem na zabezpieczenie polskiego przyjęcia w trakcie igrzysk.
Przypomnijmy, że Stenzel pod koniec listopada skończy 26 lat, a na wysokim poziomie gra już od 2017 roku. Jest wychowanką UKS ZSMS Poznań, a w latach 2014-2017 uczyła się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku. W zawodowej lidze zadebiutowała już w 2017 roku, jeszcze jako 18-latka. Zastąpiła w trakcie rozgrywek kontuzjowaną Agatę Sawicką i w tej trudnej sytuacji wypadła bardzo obiecująco. To tym bardziej godne podkreślenia, że pozycja libero wymaga przecież doświadczenia, którego Maria wtedy jeszcze nie miała.
– Wobec poważnej kontuzji Agaty Sawickiej mogliśmy dokonać transferu medycznego. Po części byliśmy przygotowani na taką sytuację dzięki działaniom scoutingowym, które prowadzimy. Obserwujemy wiele zawodniczek na różnych pozycjach, a wśród nich była właśnie libero Marysia Stenzel. Cieszę się, że tak utalentowana i perspektywiczna siatkarka dołączyła do naszego zespołu. Merry, jako libero reprezentacji Polski juniorek, świetnie wpisuje się w nasz system pracy - rozwoju i doskonalenia zawodniczek - mówił w 2017 roku Marek Solarewicz, ówczesny pierwszy trener Impela Wrocław. Cześć ekspertów wróżyła Stenzel wielką przyszłość i jak się okazało, te przewidywania były trafne.
W 2018 roku, jeszcze przed dwudziestymi urodzinami, podpisała kontrakt z Grotem Budowlanymi Łódź. Z łódzką drużyną wywalczyła wicemistrzostwo Polski i AL-KO Superpuchar Polski. W 2021 roku podpisała kontrakt z Grupą Azoty Chemikiem Police i już rok później po raz pierwszy w karierze zdobyła złoty medal mistrzostw Polski. W poprzednim sezonie reprezentowała ekipę MOYA Radomkę Radom. W rozgrywkach 2023/2024 TAURON Ligi zagrała w 26 meczach. W rankingu najlepiej przyjmujących zajęła 1. miejsce. Na przestrzeni sezonu zanotowała 63,27 procent pozytywnego przyjęcia (idealnego: 35,19 proc.). W całej karierze ma już 190 ligowych meczów na koncie.
Jest też częścią drużyny, która po objęciu reprezentacji przez Stefano Lavariniego, zaczęła dobijać się do światowej czołówki. – Nasz nowy selekcjoner prezentuje inną szkołę niż poprzedni, z którym pracowałyśmy – opowiadała. – Jest Włochem, ma innych temperament. Od samego początku starał się wzmacniać naszą siłę mentalną – czy to krótkimi spotkaniami indywidualnymi, czy rozmowami w grupie. Uświadamiał nas, że te mistrzostwa świata są wyjątkowe (mowa o mundialu 2022 – przyp. red.). Dla niektórych w ogóle pierwsza w życiu taka impreza, którą się rozgrywa raz na cztery lata, a przed własną publicznością to czasem tylko raz w życiu. Jego krótkie spotkania z nami nas zmotywowały, pobudziły ducha walki. Poniosły nas. Poczułyśmy co to znaczy prawdziwa drużyna, że możemy na siebie liczyć w każdej sytuacji. Trener ma temperament, wcale nie głaskał nas po głowach, a raczej starał się motywować. Próbował wzmocnić, tak mi się wydaje. Odnosiłam wrażenie, że w trudnych momentach chciał, żebyśmy sobie same poradziły, a nie że przy pierwszych kłopotach już wyciągnie rękę na pomoc. Chciał wzbudzić w nas poczucie, że możemy na sobie polegać i wydaje mi się, że to się udało. W trakcie mundialu także robił swoje słynne krótkie spotkania, w trakcie których zwracał nam uwagę na wyjątkowość tego turnieju, przypominał o rankingu, tonował nastroje po ograniu USA, namawiał, żebyśmy ciągle chciały więcej – opowiada Stenzel, która w trakcie tego turnieju przeżywała bardzo trudne chwile w ćwierćfinałowym starciu z Serbkami. W zaciętym tie-breaku ostatnia akcja zakończyła się po bezpośrednim błędzie przyjęcia naszej libero, dotąd grającej rewelacyjnie...
Po ostatniej piłce Polek na mistrzostwach świata Stenzel zalała się łzami, a razem z nią płakała pewnie cała siatkarska Polska. I to nie tylko dlatego, że Polki miały szansę wejść do czołowej czwórki świata, ale też z powodu okoliczności tej porażki. Bo decydującej zagrywki nie przyjęła zawodniczka, która na tych mistrzostwach wielokrotnie udowadniała, że jest libero absolutnie światowej klasy. – Na pewno pierwsze chwile po tej akcji nie były dla mnie miłe, nie mam zamiaru oszukiwać – wspominała. – Wiedziałam, że już nikt znowu we mnie nie zaserwuje, nie dostanę kolejnej szansy. Miałam tamtą i się nie udało. Mistrzostwa tak mają na tym etapie, nie ma dubla. Po tym ostatnim punkcie moja reakcja była naturalna. A że się znalazła później w mediach to też część mojej pracy, tak duże emocje się nieźle klikają. Czy mi się to podoba to inna sprawa, to cena za bycie w takim miejscu. Nie wstydzę się swoich emocji, nie miałam zamiaru ich ukrywać. Myślę, że każda z nas to bardzo przeżywała, każda na swój sposób. Ja po prostu zostałam w centrum uwagi w ostatniej akcji – dodaje.
Rok później Polki zagrały kapitalną Ligę Narodów, a w turnieju finałowym w Arlington wywalczyły brązowe medale – pierwsze historyczne w tych rozgrywkach dla polskiej kobiecej siatkówki. – Dziękuję bardzo za to powitanie i wasze wsparcie – mówił po przylocie do Polski szczęśliwy trener Lavarini. – Te rezultaty to nie są tylko wyniki dzięki pracy z ostatnich tygodni, ale to praca, którą wykonujemy od maja. To jest pierwsza odsłona tego sezonu i mam nadzieję, że w kolejnych miesiącach nadal będziemy pracowali tak samo dobrze. Ten sukces jest zasłużony, bo ja wiem, jak pracowały – podkreślił.
We wrześniu 2023 Polki wykorzystały wielką szansę i we wspaniałym stylu wywalczyły awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu, pokonując w decydującym starciu 3:1 Włoszki. – Zapamiętałem z tego meczu wiele rzeczy, bo działo się bardzo dużo – opowiada nasz selekcjoner. – Wygraliśmy z prawdopodobnie mocniejszym rywalem niż my, choć nie prezentowaliśmy chwilami wielkiej siatkówki, za to dziewczyny pokazały niesamowity charakter. Momentami to nawet nie chodziło o samą siatkówkę, lecz raczej walkę w głowach, bilety na igrzyska były na wyciągnięcie ręki, a wszyscy tak bardzo chcieliśmy na nie pojechać – dodał.
Wielu kibiców zwracało także uwagę na to, co było widać w trakcie ostatnich turniejów biało-czerwonej kadry – atmosferę panującą w drużynie. Wielokrotnie widzieliśmy nasze siatkarki świetnie bawiące się po meczach, w rytm bardzo różnych rytmów. A Stenzel wyjątkowo mocno zaprzyjaźniła się z liderką polskiej ofensywy – Magdaleną Stysiak. Ich współpraca, zarówno na boisku, jak i poza nim, dała i może dać jeszcze więcej dobrego naszej reprezentacji. Kto wie, może nawet olimpijski medal? – Moim zdaniem spotkały się w tym samym czasie i miejscu odpowiednie osoby. Dostałyśmy świetnego trenera z zagranicy, chyba właśnie tego potrzebowałyśmy, żeby się wszystko poukładało – podsumowuje Stenzel.