Aktualności

Odwrócić dwie karty z historii, czyli wreszcie pokonać Trentino

Jastrzębski Węgiel starł się z ekipą Trento jak dotąd tylko dwa razy w swojej historii. Miało to miejsce najpierw 27 marca 2011 w Bolzano w czasie turnieju finałowego Ligi Mistrzów, a następnie 14 października 2011 roku w Katarze, podczas Klubowych Mistrzostw Świata. Dwukrotnie górą byli Włosi. Czas na pierwszą wygraną jastrzębian.

Ten pierwszy raz
Drużyna z Jastrzębia jechała na turniej finałowy Ligi Mistrzów do Włoch z myślą, że swoje już zrobiła. Sam awans jastrzębian do czwórki najlepszych drużyn w Europie został przyjęty w kategoriach sensacji. Niestety, do kolejnych rewelacji z udziałem jastrzębian nie doszło. Jastrzębianie mogli jednak wracać do kraju z podniesionym czołem. Komplementy należały się im w szczególności za postawę właśnie z Trentino BetClic.

Mecz z gospodarzem imprezy finałowej Ligi Mistrzów, najlepszej wówczas klubowej drużyny świata i obrońcy tytułu sprzed roku, przyciągnął do hali PalaOnda w Bolzano sześć tysięcy widzów. Trybuny specjalnie zaadaptowanej na potrzeby Final Four hali lodowiska mieniły się żółto-niebieskimi kolorami, stanowiącymi klubowe barwy klubu z Trentino. Wśród kibiców znalazła się garstka fanów z Polski, którzy zdecydowali się pokonać blisko 1000 km, by zobaczyć na żywo czołowych siatkarzy starego kontynentu. Polski zespół, któremu we Włoszech wieszczono pogrom, pokazał kawał dobrej siatkówki, ale mimo tego wrócił do kraju bez medalu.



Trener jastrzębian Lorenzo Bernardi mówił po meczu: - Nie było przepaści między nami a najlepszą drużyną świata. Mój zespół zagrał z respektem, ale bez obaw. Oni jednak maja wielkie indywidualności, które potrafiły zrobić różnicę - ocenił Włoch.


Półfinały

Trentino BetClic - Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:16, 27:25, 25:22)
Trentino BetClic: Stokr, Rafael, Birarelli, Riad, Kazijski, Juantorena, Bari (libero) oraz Vieira, Della Lunga, Sala, Sokolov.
Jastrzębski Węgiel: Gasparini, Łomacz, Gawryszewski, Polański, Hardy, Divis, Rusek (libero), Pawliński, Yudin, Pająk, Przybyła
Drugi półfinał: Dynamo Moskwa - Zenit Kazań 0:3 (24:26, 20:25, 21:25)
O 3. miejsce
Dynamo Moskwa - Jastrzębski Węgiel 3:1 (23:25, 25:22, 25:16, 25:21)
Dynamo Moskwa: Krugłow, Grankin, Kazakow, Szczerbinin, Dante, Veres, Stepanyan (libero) oraz Szestak
Jastrzębski Węgiel: Gasparini, Łomacz, Gawryszewski, Polański, Divis, Hardy, Rusek (libero) oraz Yudin, Pawliński, Wika, Pająk

Finał
Trentino BetClic - Zenit Kazań 3:1 (25:17, 20:25, 25:23, 25:20)

Klasyfikacja końcowa turnieju: 1. Trentino BetClic, 2. Zenit Kazań, 3. Dynamo Moskwa, 4. Jastrzębski Węgiel.

Wycisnęli maksa w Katarze
Jastrzębianie znaleźli się w Klubowych Mistrzostwach Świata dzięki temu, że wcześniej wystąpili w Final Four Ligi Mistrzów. Z włoskiego Bolzano wprawdzie wyjechali bez medali, ale z przepustką do Kataru.

W KMŚ grały trzy zespoły z Europy - każdy z innego kraju, dlatego rosyjskie Dynamo nie mogło zabrać miejsca Jastrzębiu. To impreza komercyjna, z 750 tys. dol. w puli nagród (zwycięzca zgarniał ćwierć miliona, wicemistrz - 170 tys., a trzeci zespół - 120 tys.). W stolicy Kataru organizowana była po raz trzeci z rzędu (w 2009 roku reaktywowano turniej po 17 latach przerwy). Tytułu broniło Trento z rozgrywającym reprezentacji Polski Łukaszem Żygadłą w kadrze.


– Traktujemy ten turniej bardzo poważnie – mówił przed wyjazdem trener Bernardi. – Można przecież sprawdzić się na tle światowych potęg. Wypada jedynie żałować, że turniej przypada na październik, czyli początek sezonu, a więc inaczej niż w zeszłym roku, kiedy grano w grudniu – dodawał.


Na początek turnieju jastrzębianie pokonali irański Paykan Teheran. Prawdziwy test czekał jastrzębian w drugim meczu, gdy naprzeciw nich stanął Zenit Kazań. Nowa drużyna Jastrzębskiego Węgla (zespół przeszedł przed sezonem rewolucję kadrową) wygrał z Rosjanami po tie-breaku. W ostatnim meczu fazy grupowej górniczy klub udowodnił swoją wyższość nad uniwersyteckim zespołem z Kanady Trinity West Spartans. Siatkarze z Jastrzębia-Zdroju awansowali do półfinału klubowych mistrzostw świata, a tam czekał na nich mistrz Brazylii Sesi Sao Paulo z wieloma reprezentantami Brazylii w kadrze zespołu (m.in. Murilo i Sergio Dutrą). I tym razem polska drużyna nie pękła. Choć przegrywała już 1:2, to rozstrzygnęła mecz po tie-breaku na swoją korzyść.

O tytuł przyszło mierzyć się z przeciwnikiem najcięższego kalibru, celującym w trzeci z rzędu tytuł mistrza świata. Od czasu, kiedy organizacji mistrzostw podjęli się Katarczycy, czyli wtedy od dwóch lat, gwiazdorska ekipa z Trento nie schodziła z najwyższego stopnia podium. Mistrz Włoch była drużyną kompletną, która zdominowała także Ligę Mistrzów, zdobywając je wówczas trzy razy z rzędu (2009, 2010, 2011). Jej liderami byli Kubańczyk Osmany Juantorena i Bułgar Matej Kazijski.

Finał zaczął się dla jastrzębian jak marzenie. Jastrzębski Węgiel wygrał pierwszego seta 31:29, poważnie rozbudzając apetyty grupki swoich sympatyków, których na pokład samolotu zabrał ówczesny prezes klubu Zdzisław Grodecki. Podrażniony rywal odżył jednak niczym ranne zwierzę i kolejne trzy partie wygrał gładko, do: 16, 11 i ponownie 16. Włoski zespół zwyciężył w tych rozgrywkach trzeci raz z rzędu - w poprzednich dwóch latach w finale pokonał PGE Skrę Bełchatów.

– Trento udowodniło, że nie ma sobie równych. My gramy ze sobą od trzech tygodni. Gdybyśmy w tak krótkim czasie zdobyli mistrzostwo świata, nie mielibyśmy już po co grać – skomentował wówczas Zbigniew Bartman, kapitan JW.

Jastrzębski Węgiel - Trentino BetClic 1:3 (31:29, 16:25, 11:25, 16:25)
Jastrzębski Węgiel: Łasko, Vinhedo, Holmes, Gawryszewski, Kubiak, Bartman, Rusek (libero) – Malinowski, Thornton, Bontje, Paczko Bożko, Nemer.

Powrót do listy

Powiązane informacje

POWIĄZANE WIADOMOŚCI