Michał Winiarski: po raz kolejny pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem
Tie-breaki z PGE Skrą Bełchatów powoli stają się tradycją Aluronu CMC Warty Zawiercie. Wygrany 3:2 wyjazdowy mecz to już siódmy z ostatnich ośmiu z tym rywalem, do którego rozstrzygnięcia potrzeba było pięciu setów. Jak to spotkanie ocenia trener Michał Winiarski?
Trwa seria zwycięstw zespołu, ale to dzisiejsze chyba było jednym z najtrudniej wywalczonych od bardzo dawna? Udało się wytrzymać do końca, mimo że w tie-breaka zawodnicy wchodzili po przegranym czwartym secie, a wtedy zawsze jest troszeczkę trudniej zaczepić się z powrotem w grze.
Wielkie gratulacje dla chłopaków, bo PGE Skra zajmuje w tabeli dużo niższe miejsce niż my, ale tylko dlatego, że miała słabszy początek. Wcześniej nie grali na najwyższym poziomie, a teraz od jakiegoś miesiąca wygląda to znacznie lepiej. W Bełchatowie gra się bardzo trudno, bo jeśli oni zrobią serię zagrywką, to ciężko wrócić. My mieliśmy taki moment w drugim i czwartym secie, gdzie rywale trafili kilka strzałów po liniach. Do tego, nawet gdy były dobre obrony, nie umieliśmy skończyć ataku na wysokiej piłce. Z tego powodu oni zasłużenie wygrywali. Natomiast – jeszcze raz to podkreślę – wielkie brawa dla chłopaków, bo wyszli na tie-break kompletnie zresetowani. Brawa także dla zmienników, którzy weszli w końcówce czwartej partii i pomimo, że set wydawał się przegrany, to powalczyliśmy. Cieszę się, bo po raz kolejny pokazujemy, że jesteśmy zespołem.
Jeśli chodzi o zwycięstwo, to chyba możemy wyróżnić Dawida Dulskiego, który miał duży udział w zwycięstwie w trzecim secie?
Dawid dał kapitalną zmianę w trzeciej partii, gdzie skończył większość piłek oraz bardzo dobrze zagrywał. Zdecydowanie miał duży wkład w nasze zwycięstwo. Jesteśmy zespołem. Wygrywamy 3:2 i to się bardzo liczy.
W pewnym momencie z boiska zszedł Uroš. Gdzieś to zmęczenie fizyczne daje znać? Nie jest tajemnicą, że gramy ostatnio non-stop. Czy jednak bardziej chodziło o głowę?
Na pewno jedno i drugie. Stan był trudny, ciężko było nam wyciągnąć seta, a Uroš miał serię 5 czy 6 ataków z rzędu przy zagrywce Bieńka. Czułem, że zagramy tie-breaka i chciałem, aby cały podstawowy skład wrócił w miarę możliwości wypoczęty i to zadanie udało nam się zrealizować.