Aktualności

Mariusz Schamlewski: Drużyna z Suwałk to ciągle mocny rywal

Czas na najbardziej odległy wyjazd Jurajskich Rycerzy w ligowym sezonie. Aluron CMC Warta Zawiercie w sobotnie popołudnie zmierzy się ze Ślepskiem Malow Suwałki. Dla Mariusza Schamlewskiego to sentymentalna podróż, bo w klubie z północy występował w latach 2012-2015.

Środowe starcie z Projektem Warszawa okazało się dla nas zimnym prysznicem. Mateusz Bieniek wspominał po meczu, że trzeba o nim zapomnieć i swoją uwagę skierować na kolejne ligowe starcie. Masz podobne zdanie?

Wolałbym powiedzieć, żebyśmy nie zapominali o tym środowym spotkaniu. Musimy raczej jak najszybciej wyciągnąć z niego wnioski i skupić się na kolejnym meczu, który gramy już w najbliższą sobotę w Suwałkach. 

Ślepsk Malow po niezłym początku sezonu zaliczył serię pięciu porażek z rzędu. Przerwał ją dopiero w minioną środę. Zespół z Suwałk wiele razy udowadniał jednak, że nie można go lekceważyć. Czeka nas trudna przeprawa?

Na pewno będzie to ciężkie spotkanie. Ślepsk to ciągle mocny rywal, który w dobrym stylu wygrał swój ostatni mecz z PGE GiEK Skrą Bełchatów. Spodziewamy się na pewno trudnego starcia. 

W Suwałkach spędziłeś trzy sezony. Było to co prawda prawie dekadę temu, ale w dalszym ciągu masz tam kolegów. I to na każdym szczeblu tego klubu: począwszy od zarządu, przez sztab, aż po samą drużynę. Czekasz trochę na ten mecz?

Akurat tak potoczyło się życie, że część zawodników, z którymi grałem w Suwałkach, skończyła już karierę. Wojtek Winnik jest prezesem, Kamil Skrzypkowski asystentem trenera. Ciągle gra Łukasz Rudzewicz. Na pewno fajnie będzie ich wszystkich zobaczyć. Utrzymujemy mniejszy, bądź większy kontakt ze sobą i to będzie fajne spotkanie. 

Gdy grałeś w drużynie Ślepska, spotkania rozgrywane były jeszcze w starszym obiekcie. Atmosferę w nowej hali miałeś okazję poznać jedynie jako gość, gdy przyjeżdżałeś tam z PSG Stalą Nysa. W Suwałki Arenie zawsze jest gorąco, a kibice głośno dopingują swój zespół. Czy tak było także, gdy występowaliście w I lidze? 

W Suwałkach grałem parę dobrych lat i bardzo dobrze wspominam ten czas. Atmosfera była wtedy akurat bardzo podobna do tej panującej w naszej hali w Zawierciu. Kibice żyli tymi spotkaniami, a ten mniejszy obiekt był wypełniony po brzegi. W nowej hali jest zresztą podobnie, bo nie świeci pustkami, a na mecze chodzi wiele osób. Widać, że Suwałki nadal żyją siatkówką, więc spodziewam się, że w sobotę może być komplet na trybunach. 

Powrót do listy