Aktualności

Dawid Konarski: Nie jesteśmy zadowoleni z rezultatu w Lidze Mistrzów

W dwumeczu o ćwierćfinał Ligi Mistrzów lepsza okazała się Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Kożle, a zespół z Zawiercia zakończył na tym etapie swoją przygodę w europejskich pucharach. Jak debiutancki sezon Jurajskich Rycerzy w tych rozgrywkach ocenił Dawid Konarski?

Kwestia awansu do ćwierćfinału rozstrzygnęła się po łącznie sześciu setach. Aluron CMC Warta wygrał tylko jeden z nich, ale cztery przegrał zaledwie dwoma punktami, więc jest chyba czego żałować?
Myślę, że na pewno. Bardziej jednak mamy czego żałować po fazie grupowej, bo tam zaczęły się nasze problemy. Chociaż problemy to za duże słowo, bo z ZAKSĄ graliśmy na równi, ale zawsze w tych setach byli o te dwa oczka przed nami i dlatego awansowali. Najwięcej pretensji do siebie możemy mieć po grupie, bo awansować z niej mogliśmy ze znacznie lepszego miejsca. Czy to pierwszego, czy z lepszym bilansem z drugiej lokaty. Wtedy nie gralibyśmy z kędzierzynianami. Były szanse na to, aby ten zespół przejść, ale było także wiele drużyn dużo słabszych na papierze, z którymi moglibyśmy coś więcej ugrać. Swój debiutancki sezon w Lidze Mistrzów kończymy na etapie baraży o ćwierćfinał i nie jesteśmy zadowoleni z wyniku. To jest nauka dla nas na przyszłość. Mam nadzieje, że w przyszłym roku uda nam się znowu trafić do Ligi Mistrzów i zajść w niej dalej.

Po tym bloku na Bartku Bednorzu, który podasekurował Erik Shoji, był moment, że chciałeś wznieść ręce do góry? Wtedy byłoby po 24 i wszystko byłoby nadal otwarte.
Nie, akurat cały czas patrzyłem kątem oka, gdzie ta piłka leci, a Bartek trafił akurat w tę twardą część mojej dłoni, więc wracała szybko. To jednak nie pierwszy raz, gdy Erik wyasekurował Bedniego i chwała mu za to. On gra bardzo dobry sezon i to w dużej mierze dzięki jego obronom kędzierzynianie mieli parę fajnych kontrataków, ciągle będąc o te dwa punkty lepsi od nas. Gdybyśmy grali z innym zespołem, z innym libero, to w 80 procent przypadków ta piłka wpadłaby w boisko i doprowadzilibyśmy do remisu. ZAKSA ma jednak Erika, dlatego grają dalej.

Jakie pozytywy możemy wyciągnąć z tego meczu?
Nie jesteśmy zbici po tym spotkaniu. Za niespełna dwa tygodnie gramy ponownie z nimi w Pucharze Polski. Będą już naprawdę decydować detale. Musimy znaleźć sposób, aby te dwa punkciki były tym razem po naszej stronie. Wiemy, jak z nimi grać taktycznie. Dużo już nie zmienimy, to już piąte spotkanie z ZAKSĄ w krótkim odstępie czasu. Trzeba dołożyć trochę zagrywki. Mieliśmy też po swojej stronie nieskończone kontrataki. To są detale, dwa punkty. Nie będziemy rozpaczać. W pierwszym secie też nas zaskoczyła zagrywka Dimy Paszyckiego do jedynki, chociaż on nigdy tam nie zagrywał. To indywidualna postawa danego zawodnika, ale my też mamy w swoich szeregach siatkarzy, którzy sami mogą jedną lub dwie akcje przechylić na naszą korzyść. Z wysoko podniesionym czołem wychodzimy na półfinał Pucharu Polski i wszyscy jesteśmy przekonani, że możemy wygrać.

Powrót do listy