Aktualności

Bartosz Kwolek: Sentyment mam do Warszawy, do klubu średnio

Bartosz Kwolek w Warszawie stawiał swoje pierwsze kroki w PlusLidze. Barwy klubowe zmienił dopiero po sześciu sezonach i teraz wraca do stolicy, by zmierzyć się z Projektem.

Kwolo, po raz pierwszy w karierze seniorskiej zagrasz na Torwarze jako gość. Jakie to uczucie, wracać do tej hali w nowej roli?
Stresu w ogóle nie ma. Może jedynie mały sentyment do miasta, bo bardzo dobrze mi się tam mieszkało. Jeśli chodzi o sam klub, to średnio mam sentyment, ale do Warszawy on jest i miło będzie wrócić do hali, w której rozgrywałem swoje pierwsze mecze w PlusLidze.

Trudno będzie grało się przeciwko swoim dobrym znajomym?
Wydaje mi się, że lepiej się gra ze znajomymi. Właściwie każdy ma w innych klubach PlusLigi swoich kolegów. Do każdego meczu podchodzę jednak profesjonalnie i chcę go wygrać. Kolegami jesteśmy poza boiskiem, ale kiedy przychodzi rywalizacja sportowa, to sentymenty idą na bok i chcę odnieść zwycięstwo.

Torwar jest znacznie większy od obiektu, w którym trenujemy na co dzień. Ty chyba nie będziesz mieć problemu z odnalezieniem się w nim. Czy ta hala ma jakąś specyfikę, która może przeszkadzać naszym zawodnikom?
Na pewno każda hala większa od naszej jest dla nas czymś nowym i stanowi jakieś wyzwanie, ale w tym sezonie pokazywaliśmy, że potrafimy w takich obiektach wygrywać. Nie ma co się nastawiać, że będzie źle. Trzeba zrobić dobry trening przed spotkaniem, poczuć miejsce i zagrywkę. Wszystko jest w naszych rękach.

Tydzień temu rozbiliście Asseco Resovię Rzeszów i nie straciliście przy tym seta. Takie mecze dodają pewności siebie?
Oczywiście, bo Puchar Polski nie poszedł nam tak, jak byśmy chcieli. Szkoda, że plany pokrzyżowały nam choroby i kontuzje. W tym tygodniu problem wrócił i nie możemy się w 100 procentach przygotować. Nie mówię już o meczu z Projektem, ale o perspektywie play-offów, bo teraz każdy trening jest ważny. Szkoda, że znowu mamy jakieś przestoje i nie możemy trenować tak, jak byśmy chcieli. Trzeba wyciskać z tego, co mamy. Nasz zespół w tym sezonie ma troszkę pecha związanego z drobnymi urazami i chorobami. Jesteśmy jednak dobrej myśli, takie mecze jak ten z Rzeszowem dodają nam skrzydeł. Cieszę się, że wróciliśmy na zwycięską ścieżkę.

Sytuacja w górnej części tabeli PlusLigi jest dość napięta, do Warszawy jedziecie w roli lidera tabeli. Czy na tym etapie rozgrywek to sprawia, że ostatnie spotkania rundy zasadniczej będą łatwiejsze?
Szczerze mówiąc, to nie. Mogę mówić oczywiście tylko za siebie, ale odbieram to tak, że cztery zespoły są cały czas blisko siebie. Każdy mecz i punkt jest ważny. Teraz jesteśmy liderem, ale za tydzień możemy być na trzecim miejscu. Najważniejsze jest rozstawienie w play-offach. Czy będziemy do nich przystępować z pierwszego, czy trzeciego miejsca, nie ma dla mnie różnicy. W tej pierwszej rundzie nie boję się nikogo. A w półfinale, jeśli chcesz wygrać mistrzostwo Polski, to też nie możesz się nikogo bać. Nie przywiązuję wagi do tabeli. Meczów jest bardzo dużo, a część rywali ma zaległe spotkania. Bardziej skupiam się na naszej grze i przygotowaniu do decydujących spotkań.

Powrót do listy